środa, 7 stycznia 2015

oryginalnosc.

Witajcie Kochani!
Jak się miewacie w ten piękny, aczkolwiek deszczowy dzień? Czy przytrafiła Wam się jakaś cudowna lub kontrowersyjna przygoda? Nie? mnie równiez. hehehehehe
STOP!
koniec tego slodzenia i przewyzszającego moją inteligencję stylu pisania. czas powrócić do wiktorii, która pisze z małych liter; nie przejmuje się by mówić do Was wielce wykształconym językiem, albo może używając słów, których znaczenia nie znam. piszę w sposób w jaki mówię, czy nawet chce by do mnie w taki sposób mówiono.
kiedy widzę znaczną większość (bo przeciez nie wszystkie!) tych 11-12 latek piszących wielce formalnie jakby miały po 30 lat to aż mi się mózg powiększa. przyznam, czytam takie posty i śmieję się sama do siebie. bo po co kochane moje dziewczynki postarzać się specjalnie i udawać kogoś kim nie jestescie? no właśnie, to nie ma sensu.
blog to miejsce gdzie można pokazać prawdziwego siebie; gdzie powinno się pokazać jakim się naprawdę jest. tutaj powinno być się oryginalnym! i tego właśnie co poniektórym brakuje. i żal mi Was.
po pierwsze, co 2 blog który odwiedzam wygląda tak samo. ma być albo caly na bialo+ odrobina pastelowych kolorów gdzie przewaza mięta bądź 'pudrowy róż'. nagłówki wsztstkie zrobione w ten sam sposób. no i jako tło muszą być oczywiście deski. ale to nie byle jakie deski! deski z grafiki google. wszędzie te same jasne, prawie białe deski. bo to takie oryginalne. albo kwiaty. gdzie tylko nie spojżę, widzę kwiaty, oczywiście w stylu vintage, bo jak inaczej? trzeba być tym hipsterem. to co, że teraz świat zapełniony jest tymi hipsterami. a słowo hipster powinno oznaczać osobę, która ma swój własny styl, może troszkę pokręcony, dziwaczny czy nawet lekko psychiczny; powinien to byc czlowiek podążający za swoim własnym stylem. ale teraz za hipsterów ma się zazwyczaj ludzi, którzy mają wszystkie gadżety 'z jabłkiem', noszą nerdy (bo hipster bez nerdów to nie hipster!), uwielbiają sweterki oraz ubierają się w lumpeksach... a no i oczywiście z kawką ze starbucksa w dłoni. bo przecież costa nigdy nie dorówna. przykro mi to mówić, ale założę się, że spora część Was stara się być właśnie hipsterami. ale zasmucę Was, nie jesteście. co najwyżej mogę Was nazwać "drugorzędni kopiarze bez oryginalności.". ale co zrobie? nic nie zrobie.
mała wiktoria naprzeciw temu powalonemu światu. chociaż i tak kiedyś nim zawładnę..
tak samo na blogach. we wstępnej notce stawiacie na klasykę. przedstawiacie się, mówicie jakie to macie wielkie plany związane z owym blogiem, ale co wychodzi? dupa. albo go porzucacie, albo staje się kolejnym tak samo wyglądającym blogiem w sieci, na którym nie znajdziesz nic nowego, czego już byś nie wiedział. rozumiem, staracie się zostać tak sławną blogerką jak Wasza idolka Lucy, do której z resztą nic nie mam. dziewczyna jak dziewczyma, jedyne co ją wyróżnia to to, że miała pomysł na siebie i nie założyła bloga po to by zyskać masę darmowych ubrań. zrobiła to z pasji. i kiedy widzę te masę klonów podążających za nią jak jakies zombie to mnie mdli. piszecie jak lucy, mówicie jak lucy, ubieracie się jak lucy, zachowujecie się jak lucy, niedługo będziecie srać jak lucy (tak, nawet ona chodzi do toalety). i tu po raz kolejny pojwia się brak oryginalności. brak. null. zero.
ale nic z tym nie zrobie. trza po prostu istniec i przymykac oko na takie rzeczy.
ps. ten post nie mial na celu urazenia nikogo z Was. po prostu wyrazilam swoje zdanie. jezeli cos sie nie podoba, nie zatrzymuje na sile :)
loffki, kisski i hugaski
ps, w piatek 9 stycznia stalam sie wielce hot 16. super, nie? w koncu moge na legalu zdrapki z tesco kupowac xd
ps 2, przepraszam, ze przez sport czas nic nie pisałam, ale trzy było sie uczyć. leeecz, teraz wracam ze poczworoną siłą!
ps 3, chce Was poinformować ze notki bedą pojawiały sie w soboty oraz śroody. ewentualnie czasem tylko raz w tygodniu, to zależy jak będzie z czasem 🙈
TO WSZYSTKO TYLKO MOJE ZDANIE, USZANUJCIE TO, OK?

music taste.

piosenki na dzisiaj. (do wyboru do koloru)

dobra, właśnie zaczynam trochę kontrowersyjny temat, także ludzie, brawa dla mnie!
dzisiaj siedząc w ławce na biologi, zamiast słuchać nauczycielki, wiktoria udawała, że opiera się na ręce, ale w rzeczywistości słuchała muzyki. no i wpadł jej do głowy pomysł- dobra, napiszę coś o tym na czym znam sie najlepiej, mianowicie o muzyce. dobra, może nie najlepiej, ale całkiem dobrze (chyba).
także zaczynając powiem, że nie oceniam ludzi ze względu na to jakiej muzyki słuchają. mówiąc całkowicie szczerze to czasami zastanawiam sie po jakie licho jest ta głupia moda na ocenianie człowieka po tym jakiej muzyki słucha? GDZIE TU JEST ROZUM?!
"ej ona jest głupia bo słucha dżastinka bimberka i łon erekszyn!!!1!11!"
"ty, patrz, on musi być jakimś kujonowym nudziarzem, na fejsie cały czas udostępnia jakieś denne symfonie czy tam rzępolenie na pianinie"
"o CHOLERA UCIEKAMY, ONI JEDZĄ KOTY! PATRZ TY JAK ONI WYGLĄDAJĄ!!!!! METALE JAKIEŚ CHORE. W SZATANA WIERZĄ!!!"
"pacz jaki dresowy ćpun. sluchs rapu, wyladuje kiedys na ulicy."
i tu nastepuje pytanie. czy to ma jakikolwiek sens? czy obrazanie czlowieka za to jakiej muzyki slucha daje Ci jakąkolwiek satysfakcje? brawo, zepsujesz komus dzien, to takie dojrzale i rozsadne.
w tym problem. w tych czasac ludzie są zbyt powierzchowni. racja, muzyka duzo mowi o czlowieku, z resztą, każdy ma prawo słuchać jakiejkolwiek muzyki zechce. niech slucha rapu, popu, country, rocka, r&b, jazzu, metalu, klasyki czy może nawet radia maryja, bo to akurat się mu/jej podoba, to wolny kraj. przepraszam, to wolny świat, jeżeli chodzi o to jakiej muzyki się słucha.
ja na przykład uwielbiam ludzi, z którymi mogę porozmawiać o muzyce, którą lubimy. ale to nie sprawia, ze dyskryminuję osoby, które słuchają czegoś innego. o ile są to ludzie, którzy rówież mają do mnie szacunek bez względu na to czego słucham.
niektórzy pewnie uznają, że staram sie teraz na siłę pokazać, że nie osądzam po gustach muzycznych, a tak naprawdę odtrącam innych. ale bum mówie absolutnie szczeze. mam znajomych ( wow, wiki ma znajomych), którzy słuchają różnych wykonawców, ale mimo to dogadujemy się bardzo dobrze.
jednak to naturalne, że przyciąga nas do ludzi mających podobne gusta. w koncu w potencjalnym przyjacielu staramy się odnaleźć jak najwięcej własnych cech. jak się ostatnio dowiedziałam, mój crush i ja słuchamy tych samych wykonawców i zespołów. i wiecie co? od tamtej pory mamy, więcej tematów do rozmowy. ale przecież można od kogoś z innym gustem
podłapać to czego owa osoba słucha, tak? tak.
mam nadzieję, że macie podobne zdanie (chociaż nie musicie) i w sumie to możecie wyrazić swoje opinie w komentarzach.
co sądzicie o ocenianiu innych z uwzględnionym względem (???) na to jakiej muzyki słuchają? jakiej muzyki Wy słuchacie? jak sądzicie, jakiej muzyki ja słucham?
zapraszam do komentowania i obserwowania.
ps. zostawiajcie swoje blogi w komentarzach, jak coś mi się spodoba to zaobserwuję, ale nic nie obiecuje. (wow, jakie rymy!)
miłego dnia, wiki xx
ps. a! byłam ostatnio na plaży i zrobiłam kilka zdjęć, może któreś przypadnie Wam do gustu?

dzisiejsza pogoda. nienawidzę kiedy wieje, pada i jest zimno. 
antonina idzie do top model, będziecie na nią głosować?
 
łapajta tam jeszcze może moje zdjęcie z wakacji. wybyłam z przyjaciółką z Polski do lasu i porobiłyśmy sobie zdjęcia. nic zaawansowego ani profesionalnego, także nie czepiać się!

a, i zakaz kopiowania! prawa autorkie i te sprawy ;)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

High School life in England.

no dobra, na dzisiejszy temat postanowiłam obrać szkole w Anglii. jako, ze tutaj mieszkam stwierdziłam, ze może sie to wydać całkiem ciekawe i może przybliży Wam tutejsze realia i jak bardzo Polska oraz Angielska szkoła różnią sie od siebi
✖️high school (czasem nazywana secondary school)- 5 lat
w Anglii system posyłania do klas jest taki, ze podając przykład mojego rocznika: urodzeni od 31 sierpnia 1998 do 31 sierpnia 1999 są razem na jednym roku (aktualnie 11, kończymy high school). Czyli kiedy idzie sie do high school (odpowiednik gimnazjum) ma sie 11 lat i w ciagu tego roku szkolnego musisz mieć 12 urodziny. 
przez pierwsze 3 lata (rok 7, 8 oraz 9) ma sie wszystkie przedmioty, które szkoła oferuje. tzn;
matematyka
angielski
science (biologia, chemia, fizyka w jednym)
historia
geografia
gotowanie
resistant materials (nie wiedziałam jak przetłumaczyć, ale robisz zabawki z drewna, czytniki wilgoci itd)
filozofia i religia (coś jak etyka)
wf
2 języki- francuski oraz niemiecki lub francuski i hiszpański.
szycie i projektowanie ubioru, poduszek itd
nie piszesz z tych przedmiotów żadnych egzaminów, no może oprócz matematyki i angielskiego, pod koniec każdego roku masz egzamin sprawdzający, nie wpływający w żaden sposób na Twoja ocenę.
do 10 oraz 11 roku, masz możliwość wybrania 4 przedmiotów, z którymi chcesz łączyć przyszłość, lub interesują Cię. jednak, nadal masz obowiązkowe przedmioty jak matematyka, angielski, science, filozofia i religia oraz wf. Z tych głównych oraz 4 dodatkowych przedmiotów, pod koniec 11 roku będziesz pisał GCSEs. Coś jakby egzamin gimnazjalny, ale bardziej matura, ponieważ te oceny wpłyną na całe Twoje życie. CAŁE! nie ważne czy po high schoolu będziesz chciał iść dalej sie uczyć, Twoji pracodawcy bedą zwracali na nie bardzo duża uwagę. 
ja w tym roku egzaminy mam w połowie maja, ale znając życie przeciągną sie one do czerwca, ponieważ będzie ich ponad 20 :))) 
na każdym przedmiocie ma sie innych ludzi. jest to bardzo fajne rozwiazanie, ponieważ nie ciągniesz sie z ta sama klasa przez całe 5 lat, a znasz wszystkich. jest tak dlatego, ze jest tutaj coś takiego jak sety, są to poziomy nauczania 1 to najtrudniejszy, a 5 to najłatwiejszy. to zależy od umiejętności ucznia, do jakiego sety trafi. Ja sama sadze, ze jest to bardzo pomocne, ponieważ dzięki temu nit nie zostaje w tyle i łatwiej sie skupić, kiedy nie czujesz na sobie presji ze strony nauczyciela bądź innych uczniów odnośnie tego, ze przez Ciebie wszyscy stoją z programem.
co do nauczycieli, nie ma porównania. z tego co znajomi z Polski mi mówią, nauczyciele tyrają ile wlezie i robią wszystko byś nie zdał. jeżeli chodzi o tutejszych nauczycieli, jest na odwrót. pomagają Ci jak najbardziej mogą, starają sie byś wszystko dokładnie zrozumiał i nie miał z niczym problemu, a najważniejsze chcą byś zdał GCSEs. nie dość, ze pomagają Ci w nauce, to możesz z nimi porozmawiać o wszystkim. moja pani od biznesu jest kimś z kim mogę porozmawiać o wszystkim, bo wiem, ze zawsze mi pomoże. 
teraz powiem coś, co może Was zaskoczyć... w mojej szkole są cztery domu, jak w Harrym Potterze! dum, dum, dum, a ja jestem prefektem (przewodnicząca i opiekunka) jednego z nich! 
każdy dom jest podzielony na formy, w których jest po około 6 osób z każdego roku od 8 do 11 (7 rok jest jakby oddzielnym domem XD ale to nie dom, ogarniacie?). w formie spotykamy sie każdego ranka przed zaczęciem lekcji, dokładnie czas w formie trwa od 8:50 do 9:10. do każdej formy jest przypisany wychowawca. ja mojego osobiście uwielbiam, i jest dla mnie ogromny, wsparciem, mimo ze to nauczyciel matematyki! w formie sprawdzana jest obecność, tak żeby na kolejnych lekcjach nauczyciele wiedzieli czy oczekiwać danej osoby w klasie tego dnia, czy może nie ma ich w szkole.
dla Waszej wiadomości, tak, mamy mundurki. nienawidzę ich. chociaż moja ulubiona rzeczą w mundurkach szkolnych są krawaty. każdy w paski czarno czerwone+ kolor Twojego domu (fioletowy, ciemno niebieski, błękitny oraz pomarańczowy), no chyba ze jesteś seniorem to masz czarny krawat z małymi godłami szkoły na nim. pod spodem wstawiam zdjęcie mundurka, ponieważ nie chce mi sie opisywać tego wszystkiego.
wybaczcie za jakość, ale zdjęcie z instagrama (możecie mnie zaobserwować jesli chcecie XD) do tego dochodzi czarny sweter zakładany przez głowę z godłem szkoły po lewej stronie.
✖️✖️✖️
także mam nadzieje, ze troszkę sie dowiedzieliście o Angielskim high school. przepraszam, ze post z opóźnieniem, ale wczoraj na spontana wbiła do mnie przyjaciółka i została na noc. no nic, post pojawił sie dzisiaj i mam nadzieje, ze nie zanudziliscie sie zbytnio haha.
do następnego, adios! 🙈